Kazimierz Pichlak
Świetny tomik. Fascynująca opowieść o życiu z wszelkimi jego barwami, odcieniami i zapachami. Od pogody po sztormy. Często jest w nich, to co osobiście bardzo cenię — nieoczywistość, przewrotność (choćby świetne Titanic, Zjazd klasowy, czy mój ulubiony Postanowiłem zostać alkoholikiem), ale tak wiele w nich też czułości, wzruszenia, miłości. I nierzadko humor.
Jestem wielkim fanem puenty. Uważam, że niejednokrotnie to najważniejsza część utworu. Ku mojej radości autor ma wręcz naturalną potrzebę ciekawego zamykania wierszy. W tej poezji wrażliwość i intelekt w jednym stoją domu.
Mam jedną uwagę, choć istotną. W moim odczuciu forma nie zawsze nadąża za treścią, wrażliwością, rozumem, a wszystko to przecież w tych wierszach na najwyższym poziomie. Myślę tu rymach, które, w moim odczuciu, za często są zbyt oczywiste, zbyt pospolite, mało ambitne. Język polski jest tu cholernie wymagający.
Mam wrażenie, że w angielskim, być może ze względu na melodię języka, proste rymy brzmią w wierszach Marcina bardziej muzycznie. Wiersze po angielsku dla mojego ucha znakomite! Uwodzą melodią.
Tomik wspaniale, przepięknie wydany, w każdym szczególe. No i te rewelacyjne ilustracje (wielkie brawa dla Macieja Kwiecińskiego), świetnie dobrane do treści wierszy.
Suma summarum — cieszę się bardzo, że mam wielką przyjemność trzymania w ręce tak pięknego Dzieła.